Pojawiła się we mnie myśl, która namówiła mnie do tego, abym napisała kilkadziesiąt zdań o umyśle jako sztuce dokonywania wyborów. 

    Poczułam w pierwszej chwili lęk przed tym, czy aby mam naprawdę tyle wiedzy i umiejętności, aby móc przedstawić Ci czym jest umysł i jak funkcjonuje. 

     Mam w pamięci słowa mojego pierwszego nauczyciela filozofii jogi, który uparcie powtarzał, że wypracowanie w sobie zdolności bycia obserwatorem życia i siebie samego jest najlepszym lekarstwem na wszelkie lęki, problemy z emocjami oraz drogą do przyciągnięcia obfitości do swojego życia. 

     Mówiąc o obfitości nie mam na myśli bogactwa utożsamianego z pieniędzmi, a stanem braku niedoborów, poczuciem bycia pełnym, widzeniem możliwości we wszystkim, co nas spotyka. Ludzkość buduje w dużej mierze swoje poczucie tożsamości na obsesyjnym przywiązaniu do tego, czego jej brakuje, na ciągłym dążeniu do zaspokojenia pragnień, których nawet nie potrafi nazwać. Nierówności społeczne potęgują oczywiście odczucie braku na poziomie podstawowym: brak jedzenia, dachu nad głową, pracy, lecz jest to wynikiem niskiej kondycji moralnej tych, którzy rządzą światem. Pisząc jednak o odczuciu braku mam na myśli tęsknotę za czymś nienazwanym, a jej zaspokojenie upatruje się w szukaniu po omacku. Jednak każda tęsknota ma sens, bo może być okazją do lepszego poznania samego siebie i podążania w stronę zrozumienia przyczyn, dlaczego tęsknimy.

Kim jestem

     „Kim jestem?”. To jedno z najczęściej zadawanych pytań na świecie. Przez setki tysięcy lat ludzie szukali odpowiedzi na to pytanie tworząc systemy filozoficzne, religie, aby dojść wspólnie do jednego stwierdzenia, iż odpowiedzi jest tyle ile istnień na świecie, a jednocześnie mają wspólny trzon – Istnienie, Byt, Dusza, Świadomość. Coś, czego nie można udowodnić, a jednocześnie o co toczą się spory pomiędzy agnostykami, którzy twierdzą, że nic takiego nie istnieje, a tymi, którzy próbują pokazać, że jest inaczej. Kto ma rację? Skoro nie jesteśmy w stanie czegoś dotknąć, wziąć w rękę, wcale nie oznacza, że tego nie ma. A może to wszystko jest złudzeniem, iluzją, grą chemii w organizmie?

W Biblii napisano: „Po owocach poznacie…”. Po owocach poznaje się, czy drzewo jest zdrowe. Tyle Prawd ilu ludzi na świecie, ponieważ każdy uprawia swoje drzewo życia, z którego zbierać będzie owoce. Pragnienie jednak tego, aby były one soczyste i smaczne posiada każdy, zatem im bardziej świadomy jest człowiek jak właściwie uprawiać swe drzewo, tym bliższy jest obfitych zbiorów. A tu Prawda jest jedna – mają znamiona głębokiego spokoju i szczęścia. 

Świadomość można wypracować na drodze poznania i doświadczenia. Im więcej poznajemy, tym głębiej wchodzimy w samych siebie, w swoje wnętrze oraz umysł. I o umyśle będziemy dziś rozmawiać. 

Czy jestem ciałem?

     W poprzednim artykule pisaliśmy o ciele, jako energii, która niesie nas przez życie. Nas czyli Kogo? Czy wraz z utratą nogi, ręki ubywa naszej Duszy, poczucia swej Istoty? Nie wiążemy tego z oczywistą osobistą tragedią, która jest zrozumiała, ale jest możliwe pogodzenie się ze stratą i życie w pełni. Popatrzmy na niepełnosprawnych, którzy tak pięknie potrafią żyć…   Zatem nie jesteśmy ciałem, które jest tylko narzędziem dla naszego umysłu i Ducha. 

Czy jestem umysłem?

     Przewrotnie rozpoczęłam swój dzisiejszy wpis od tego, iż pojawiła się we mnie myśl; odczułam lęk; przechowuję w mej głowie pamięć o słowach mego nauczyciela. Słowa: pojawiła się we mnie, odczuwam, przechowuję są bardzo ważne z punktu widzenia naszych rozważań dotyczących tego, iż człowiek jest CUDem.

Gdybym była umysłem nie byłabym w stanie zauważyć tego faktu, ponieważ umysł to procesy myślowe, które same dla siebie nic nie znaczą. Musi istnieć obserwator, który nada temu procesowi znaczenie. Zatem Kto ten proces odnotował? Czy ten Ktoś ma pełną władzę nad nim, czy może jest bezradny wobec myśli, które napływają ze wszystkich stron i niejednokrotnie same sobą bombardują, choć nie są mile widziane? Czy nie odnosimy poczucia walki podczas medytacji, pomimo szczerych chęci trzymania się zaleceń: jak medytować?

Wybory są naszą decyzją

     Umysł ludzki może stać się dla nas źródłem zniewolenia bądź wolności. Zależy jakiego wyboru się dokona, bo każdy z nich będzie miał swoje konsekwencje. Procesy myślowe możemy usytuować na dwóch krańcach linii, na której z jednej strony mieszka stan niemalże szaleństwa, gdy myśli rządzą się swoimi prawami, a na drugim – stan medytacji, spokoju, poczucia obfitości. Przejście od jednego do drugiego to proces, która wydarza się również poprzez praktykowanie jogi. A wiemy, że wymaga on czasu, powolnego i sukcesywnego rozpoznawania i przechodzenia przez kolejne etapy działań umysłu. 

Wybór przebywania na krańcu linii, gdzie to myśli chciane i niechciane przejmują pałeczkę władzy nad nami, wiąże się z permanentnym poszukiwaniem czegoś, co nas od tego stanu szaleństwa może uratować. A dróg ucieczki jest wiele…tylko jak długo można uciekać? Ucieczka wyczerpuje, ucieczka nie jest nastawiona na cel, który jest przed nami, bo wciąż za plecami czuje się tylko prześladowcę. Może zatem walka? Każda walka i każda próba współpracy z myślami, negocjacje z nimi dają im energię do tego, aby były coraz silniejsze. Silniejsze od nas. Żadna zatem z opcji nie będzie miła i nie da nam szczęścia. Co zatem? 

Jesteś całością

     Nie jesteśmy tylko swoim ciałem. Nie jesteśmy tylko swoim umysłem, myślami, uczuciami, spostrzeżeniami. Jesteśmy ich Obserwatorem i zarządcą, a jednocześnie ciało, umysł i Obserwator stanowią całość. CUD. Obserwator jest jednak oddzielony od umysłu. Jest głębszy i ukryty. 

Myśli przepływają jak chmury po niebie, uczucie powstaje i znika. Od nas zależy, czy zarzucimy kotwicę, by je przyciągnąć i trzymać przy sobie, czy nie. Jesteśmy tym, kto ma zdecydowany wpływ na to jak one będą funkcjonować i czy staną się źródłem zniewolenia czy wolności. Pierwszy krok ku temu, aby przemienić swe myślenie nie jest proste, wymaga jednak determinacji i odpowiedzenia sobie na pytanie czy chcę w dalszym ciągu stać na tym końcu linii, który czyni ze mnie niewolnika. 

Jogasutry o umyśle 

      Patandżali już w drugiej Jogasutrze pisze, że joga powstrzymuje zmiany stanów umysłu. Jeśli szukasz pomocy – zacznij praktykować jogę. Niech to będzie jednak decyzja oparta na zaufaniu dla mądrości systemu filozoficznemu jogi, który rozwijał się na przestrzeni setek lat obserwując to, co dzieje się z ludźmi, którzy wkraczają na ścieżkę tej jakże pięknej praktyki. 

Rozważając sutrę 1.2 jogacitta vritti nirodhah możemy popatrzeć na jogę w dwojaki sposób. Z jednej strony wskazuje na to, iż zmiany, wahania czy też działania umysłu należy zatrzymać. Jest on z natury bardzo aktywny, pochłonięty niezliczoną ilością myśli o rzeczach, które wydarzyły się w przeszłości, o tym obecnych, a także tych, które mogą się wydarzyć. Jednak jest to jedynie połowa sukcesu, bowiem umysł nie jest naszym przeciwnikiem. Należy go jednak tak poprowadzić i wykorzystać, aby stał się dla nas źródłem wolności. Samo zatrzymanie umysłu wyjaławia nasze człowieczeństwo, staje się kolejną ucieczką. Aktywności intelektualne człowieka jak obserwacja, wnioskowanie, pamięć, wyobraźnia, nawet bezczynność i nadaktywność są niezbędne do prowadzenia życia. Jeśli jednak umysł pozostawiany jest na przytłaczające go wpływy, a my pozostawiamy do z jego problemami, rozwija on swój własny sposób funkcjonowania. Tracimy go i wiele jego zdolności, gdy staje się niestabilny i gdy zachodzi mgłą. Panowanie nad nim stawia człowieka w naturalnej dla niego postaci. 

Zmiany w myśleniu są konieczne, by odnieść sukces na ścieżce jogi. Prowadzić te zmiany należy jednak w taki sposób, aby „wyłączyć” przyziemny aspekt umysłu. Nie bez powodu można zauważać zmiany w swym postrzeganiu, zmianach zainteresowań, a nawet relacjach, gdy zaczynamy pracować z oddechem i ciałem. Rzeczy, które nas do tej pory interesowały, niezauważalnie stają się mało istotne. Problemy tracą na znaczeniu i znajdują się ich rozwiązania. Energia umysłu zaczyna płynąć coraz szerszym korytem i napotyka na coraz mniejsze przeszkody. Wpływ praktyki asan oraz technik oddechowych na nasz układ nerwowy jest przeogromny. Mózg jako zawiadowca, narzędzie naszego umysłu podczas tak wielkich przemian biochemicznych i hormonalnych ulega transformacji. 

Awidja – ciężka kotara na scenie naszego życia 

     Nasze życie ulega transformacji. Taka zmiana prowadzi nas do punktu, w którym jeszcze nie byliśmy. Coś co było niemożliwe staje się możliwym, sprawy niewidoczne pozwalają się zobaczyć. Co jednak sprawiło, że choć patrzyliśmy – nie widzieliśmy? 

Awidja – zasłona Prawdy, zasłona ograniczająca nasze postrzeganie. Niewiedza, niewidzenie. To ona powoduje to, iż utożsamiamy się z naszym ciałem i umysłem. Pod osłoną awidji znajduje się nasz umysł oraz znajdujący się w nas głęboko element, który widzi, jest Obserwatorem, Ten, który zauważa pojawiającą się myśl. Element, który rozpoznaje prawdziwą naturę rzeczy – purusza. 

Jak przejawia się awidja? Doświadczana jest na cztery różne sposoby:

  1. asmita – nasze ego. To ono podpowiada nam, że to my mamy rację. Podpowiada, że jesteśmy dziś wściekli i w tym uczuciu pozostaniemy. Określa nas poprzez nasz zawód, jako rodzica, osobę, która wypełnia jakieś zadanie. Identyfikujemy się z czymś, co może ulec za chwilę zmianie. I co wtedy? 
  2. raga – to pragnienie posiadania czegoś niezależnie od tego czy tego potrzebujemy, czy też nie. To nieokiełznana żądza realizacji swych pragnień. Z powodu bezgranicznych pragnień człowiek traci równowagę umysłu, popada w złudzenia i zapomina o tym kim jest. W następstwie tego doznaje ogromnych cierpień.
  3. dwesza– to uczucie nienawiści
  4. abhiniwesza – to strach. Obawiając się śmierci przywiązujemy się ze wszystkich sił do życia. 

Zadaniem naszym, gdy już wiemy co przesłania nam obraz patrzenia, jest sukcesywne stawianie siebie w roli Obserwatora i przyglądanie się uczuciom, myślom i emocjom. 

Powoli, krok po kroku poprzez obserwację siebie i świata, coraz głębsze samopoznanie, praktykę technik oddechowych i asan, które wzmacniają i uelastyczniają ciało, a także wpływają na wszystkie nasze układy wewnętrzne, zasłony te będą opadać. Uwolnione emocje z ciała będą czynić nasze życie bardziej przejrzystym. Jak jednak stwierdzić, czy faktycznie prawidłowo postrzegamy rzeczywistość? Kiedy widzimy prawdę i przechodzimy na wyższy poziom naszego codziennego postrzegania pojawia się w nas niezwykły spokój, zadowolenie, ale nie takie, które jest tożsame z radością np. posiadania jakiegoś przedmiotu. To głęboka satysfakcja, którą nikt nie jest w stanie nam odebrać. Satysfakcja wolna od sądów i ocen. To radość, której źródłem jest purusza, czyli Nasze Ja. 

*T.K.V. Desikachar  „W sercu jogi – ćwiczenia dla ciała i umysłu”

* G. Dauster  „Jogasutry Patandżalego”

* Myśli Osho

Ewa Sikora