„ Miłość wypełniła mnie zupełnie całą i potrafiłam zrozumieć te wszystkie kolory zieleni, które doświadczyłam w przeszłości. Poznanie tego wszystkiego co mnie wcześniej spotkało dokonało się poprzez otwarte jak wielkie wrota zamku serce. Jakby po długim czasie zamknięcia się na cały świat nagle poprzez te wrota wpłynęło zrozumienie nocy ciemnych i strasznych, ale również sensu tych wszystkich dobrych chwil, które mnie w życiu spotkały. Bo tylko poprzez miłość, która jest najdokładniejszą soczewką świata można zrozumieć po co my tu, na tym świecie jesteśmy; w jakim celu został stworzony oraz można zrozumieć swoją drogę i cel.
Zamknęłam oczy. Zaczęłam wsłuchiwać się w ocean, który spokojnym szumem układał najpiękniejszą muzykę , która wpływała we mnie i wnikała każdą częścią ciała. Energia oceanu i jeszcze czegoś co budziło się we mnie wzbierała na sile. Rosła jak balon, który powoli rozpręża swoje ścianki we wszystkich kierunkach, aby stanowić piękną dekorację urodzinowego przyjęcia, na którym solenizantem dziś byłam ja sama. Napór energii zaczął stawać się coraz większy i większy, aż osiągnął swoje maksimum i musiałam zdecydować, czy pęknąć i zapaść się w nicość czy pozwolić ujść temu powietrzu, ale z mojej woli i decyzji. To był impuls. Wiedziałam, że już czas, by energia, która wzrastała we mnie od wczorajszego zachodu powinna zostać zamieniona na inną, która będzie tworzyć, ocieplać, rozświetlać, nadawać kierunek. Dotychczas magazynowałam ją i gromadziłam, a ta nie mając możliwości przepływu burzyła się w ciemnych zakamarkach mnie samej. Bo nic w przyrodzie nie ginie. Życiowej energii nie da się zniszczyć, ani usunąć. Można ją tylko ze z niezrozumienia marnować na coś co nie urośnie i nie przyniesie owoców.
Najprostszym ujściem, które znalazła były moje usta. Po tafli niebiesko-granatowych wód oceanu rozpłynął się dźwięk mojego głosu, którego początkowo nie rozpoznałam. Był inny niż ten, który znałam na co dzień. Inny niż głos ciągłego przepraszania, oskarżania się, umniejszania swojej wartości. Głos, który był oskarżycielem w sprawie mnie samej. Ten był ciepły, pewny siebie, odważny i spokojny. I skądś wiedziałam, że to ten jest moim wewnętrznym, mówiącym prawdę o mnie samej, a tamten , oskarżycielski jest sztuczny, jakby odtwarzany z taśmy magnetofonowej, który kiedyś przez kogoś został we mnie wgrany. A to co słyszy się na co dzień staje się powoli Tobą i słyszysz tylko to.
Zaczęłam śpiewać pieśń mojego ponownego narodzenia, w którym zrozumiałam, że jedyną prawdę o sobie samej znam tylko ja, i tylko w sobie mogę jej szukać. Otwarcie ust, odwaga by to, co we mnie mogło się ujawnić bez przeproszenia kogokolwiek za to jaka jestem, było aktem największej odwagi, by to co we mnie mogło skonfrontować się z tym, co było wokół mnie, bowiem znad lądu niepodziewanie zaczęły nadciągać ciemne chmury. Najwidoczniej usłyszawszy moją pieśń, chciały nieuchronną ulewą zmyć mnie z tego kawalątka ostatniego lądu, mojego cyplu. Czyżby się przestraszyły? Czyżby przestraszyły się mojej siły? Dopiero teraz miała rozegrać się bitwa o to czy przetrwam, czy jednak utonę w swym lęku i strachu.
Niebo rozbłysnęło kilkoma strzałami piorunów. Zaczęły spadać coraz bliżej z coraz większym hukiem jakby strasząc mnie i sycząc: uciekaj stąd. To tylko Twoje mrzonki. Nie masz szans, by być silniejszą od nas. Lecz ja…
Kilka godzin wcześniej, o świcie wydarzyło się coś, co odcisnęło piętno na moim życiu i spowodowało, że teraz nie straszne były mi wszelkie huragany i burze. Wstający dzień swym pierwszym promykiem, który posłał jeszcze zza zamkniętych oczu, ucałował moje czoło, dokładnie w miejscu pomiędzy brwiami. Był jak pocałunek, świetlisty znak na czole Dorotki z bajki Czarnoksiężnik z Krainy Oz, który złożyła Dobra Wróżka, gdy drzwi od stodoły, na których siedziała dziewczynka podczas huraganu unicestwiły Złą Czarownicę. Pocałunek ten miał chronić Dorotkę przed czymś bardzo złym. „ A przed po prostu złym?” -zapytała Dorotka. „ Zło zdarza się każdemu” – odparła Dobra Wróżka. „Jednak z tym możemy sobie poradzić. Ważne by zło nie było bardzo złe”. Pocałunkiem tym była nadzieja pewności, że jestem we właściwym miejscu, we właściwym czasie i wszystko jest tak, jakie powinno być. Moim zadaniem jest słuchać głosu, który jest we mnie i pozwolić prowadzić się tą ścieżką, która jest na ten czas najlepsza dla mnie. Zatem…ufałam, że jeśli mam przetrwać nadchodzące burze to tylko będąc cierpliwą i uważną tak się stanie, a jeśli ma mnie pochłonąć żywioł to najwidoczniej czas mój na tej ziemi się dopełnił. Bo czyż nie łączą nas wszystkich dwie takie same chwile w życiu: punkt narodzin i śmierci?
Położyłam się płasko na cyplu, w zagłębieniu, tam, gdzie deszcz zawsze zostawiał po sobie znak małej kałuży, w której tak lubiłam oglądać odbijające się w niej niebo. Mogłam uciec, ale czułam, że tym razem muszę zmierzyć się z tym, co buntuje się, bym zabłysnęłam swoją energią. Tylko kontakt z ziemią, z mym korzeniem mógł pomóc mi przetrwać. Burza szalała, a ja obserwowałam to co się wydarza wokół. Huragan najwidoczniej znudził się moją cierpliwością i zniechęcił, bo odkryłam jego sekretną moc: on też się bał, a wiadomo, że lęk, strach wyzwala agresję. Agresja jest znakiem strachu i lęku, lecz moja pewność nadziei odgoniła tych, co chcieli na mnie przerzucić swe lęki. I jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki chmury rozstąpiły się jak wody Morza Czarnego a zza nich rozbłysnęło słońce. I nagle tuż nade mną narodziła się tęcza, dokładnie w takich kolorach jakie mnie zewsząd otaczały. Tęcza wystrzeliła wprost do nieba zakreślając piękny łuk na nieboskłonie, a ja patrzyłam jak mieni się swymi kolorami. Wokół zapanował spokój. Czułam, że to ja jestem przyczyną jej pojawienia się , a ona miała innym dać znak, że chcąc szukać szczęścia i spokoju należy wrócić do początku. Swojego początku. Bo na każdym początku i końcu tęczy zakopany jest skarbiec ze złotem. A skarbem tym jest Miłość. W jakichkolwiek Jej przejawach.
Tęcza zniknęła, lecz światłość we mnie pozostała. Usiadłam i uśmiechnęłam się do siebie, bo wiedziałam, co teraz nastąpi…”
…
Czakra stawiania granic
Wypowiedziane pragnienie jest pierwszym krokiem do jego spełnienia. Lecz pragnienie samo się nie spełnia. Trzeba ruszyć do przodu, zrobić mały krok, by przesunąć spod naszych stóp ziemię i rozpędzić ją, by bieg rzeczy mógł się toczyć. Dla wielu ten pierwszy krok będzie kamieniem milowym w ich postanowieniu, dla innych samo wypowiedzenie swojej prawdy nim właśnie będzie.
Tak wielu z nas boi się wyrażać własne myśli z lęku o to, co powiedzą inni, jak nas ocenią. Pozwoliliśmy innym bawić się naszymi granicami, przeciągać je w dowolnie wybranym kierunku tak, aby decydowali o tym jak wielka jest przestrzeń nas samych. Z dnia na dzień kurczy się świat wokół nas, w którym czujemy się bezpieczni. Pozwolenie na to, aby ktoś rządził naszą przestrzenią zazwyczaj nigdy nie jest świadome i celowe. Ale świadome może być odzyskanie tych granic, bo dopóki bije w nas serce mamy moc, by o to zawalczyć.
Głos. Narzędzie wyrażania i komunikowania. Element czakry gardła, która jest jakby tunelem pomiędzy naszym korpusem, rękami i nogami, a głową. To dosłownie wąskie gardło, które musi być drożne, by energia mogła biec niezakłócenie od czubka głowy, aż po małe palce u stóp. By to co powyżej mogło współpracować z tym co poniżej jej poziomu. Tędy biegnie przecież rdzeń kręgowy, który wysyła do naszego ciała „rozkazy” od centrum dowodzenia, a zarazem informuje mózg o tym, co wydarzyło się poniżej jego. Komunikacja. To ona jest istotą czakry gardła, a owa komunikacja dotyczy spraw najważniejszych zatem musi odbywać się bez zakłóceń.
Kolorem tej czakry jest jasnoniebieski, a kamienie, które rezonują z nią to chalcedon, lazuryt, turkus.
Czakra gardła, gdy jest zbalansowana, pozwala nam na łatwe komunikowanie się z innymi, a przede wszystkim nie mamy problemów i oporów z wyrażaniem swoich myśli i poglądów szanując przy tym zdania innych ludzi. Nie mamy potrzeby kłamania, bowiem kłamstwo jest przeciwnikiem poczucia własnej wartości, a to ona jest odpowiedzialna za to, że usta się otwierają i wypływa z nich Prawda. Zbalansowana czakra gardła sprawia, że jesteśmy w dyspozycji słuchania innych, ale jednocześnie słuchamy głosu własnego serca i za nim podążamy.
Zaburzona czakra powoduje gadatliwość, mówienie tylko dla potrzeby mówienia, a także nie pozwala brać odpowiedzialności za swoje słowa. Częste rzucanie słów na wiatr i nie szanowanie słów innych to także objaw zaburzeń tej czakry.
Zatem jak pracować z czakrą, by wesprzeć jej działanie? Jednym ze sposobów jest… śpiewanie. Jakże często usłyszeć można, że ludzie wstydzą się śpiewać, wstydzą się swojego głosu…przełamanie tego wstydu nawet podczas śpiewania pod prysznicem może być wielkim krokiem do tego, aby uzdrowić swoje poczucie wartości.
Nie bez powodu w różnych religiach wszelkim obrzędom towarzyszy śpiew. Etnografowie jednoznacznie wskazują na to, iż śpiew i taniec istniał prawie we wszystkich kulturach całego świata, a te, które nie śpiewały to sporadyczne wyjątki.
Praca naszego instrumentu jakim jest krtań, a w niej struny głosowe, powoduje drgania, wibracje, które właśnie podczas śpiewania pozwalają uspokoić układ nerwowy i przełączyć go w stan relaksu.
Jedną z prostych metod oddechowych, które wspaniale i szybko wyciszą nasze ciało oraz umysł jest technika bramari, nazywana często techniką pszczółek. Jak ja wykonać?
Weź długi oddech przez nos, ale tak, by żebra rozeszły się na boki (możesz położyć dłonie na żebrach, aby poczuć ten ruch). Zamknij oczy, zatkaj palcami uszy i mrucząc (naśladowanie bzyczenia pszczół) jak najdłużej z zamkniętymi ustami powoli wypuszczaj powoli powietrze nosem. Powtórz kilka razy.
A może spróbujesz wykonać oddech lwa? Poszukaj w internecie i wybierz film z instrukcją, który Ci najbardziej odpowiada. Oddech ten wspaniale rozluźnia gardło i niweluje napięcia w ciele.
Zadbaj o poprawna pozycję ciała, a w szczególności zwróć uwagę na to, czy nie masz napiętych ramion, nie chowasz w nie głowy, czy Twoja szyja nie jest wysunięta do przodu. Spróbuj wydłużyć tył szyi i cofnąć brodę do tyłu. Możesz wyobrazić sobie jak ktoś zakłada Ci koronę na głowę, a Ty w dystyngowany sposób chcesz ją nosić cały dzień. Jesteś jej warta. Jesteś jej warty. ????
Czakra „ widzę Cię”
Czy pamiętasz jak witali się członkowie plemienia Na`vi w filmie Avatar? „Widzę Cię”. Słowa te oznaczały zdecydowanie coś więcej niż patrzenie oczami ciała. „Widzę Cię” dotyczyło umiejętności widzenia duszy człowieka, jego aury, energii, tego, co w sobie człowiek w sobie nosi. Umiejętność widzenia świata nie tylko w jego aspekcie materialnym, ale również tej subtelnej energii, która towarzyszy, a właściwie tworzy wszystko dookoła jest zdolnością osób, które bardzo głęboko weszły w głąb siebie, a poznawszy swoje zakamarki potrafią widzieć świat w różnych jego płaszczyznach. Świat bowiem sam w sobie możemy rozpatrywać również w sferze pozamaterialnej i kto wie, czy nie jest on zdecydowanie bogatszy niż ten, którego potrafimy dotknąć i nazwać. Dostęp do jego odbierania i próby rozumienia mamy poprzez czakrę trzeciego oka, nazywaną przez nas szóstym zmysłem. I może bardziej adekwatnym słowem byłoby tutaj „poczuć” niż „zobaczyć”, bowiem to właśnie za pośrednictwem naszych odczuć pochodzących z głębi możemy poznać istotę świata, który nie jest dostępny dla każdego. Nasza intuicja, głos wewnętrzny, pozwalają widzieć „drugie dno” rzeczy i spraw. Pozwala odczytywać znaki, które pojawiają się na naszej drodze i stanowią dla nas cenne wskazówki, za którymi potrafimy w zaufaniu do siebie podążać.
Czakra trzeciego oka umiejscowiona jest na czole, tuż powyżej linii brwi. Kolorem dla tej czakry jest ciemnoniebieski, indygo. Związana jest z pracą przysadki mózgowej, szyszynki oraz całego układu nerwowego. Praca nad tą czakrą odbywa się przede wszystkim poprzez intensywną pracę ze wszystkimi czakrami poniżej. Pominięcie ich i próba na siłę sięgnięcia po owoce tejże czakry, próba pójścia na skróty albo doprowadzi nas do ściany, albo nawet jeśli uda nam się ich skosztować nie poradzimy sobie z ich siłą.
Wspomagać jednak możemy tę czakrę na kilka sposobów bezpośrednio kierując z pokorą swe wysiłki na nią. Praktyka jogi, medytacja, praca z dźwiękiem, a także powtarzanie afirmacji:
„ Otwieram się na swoją wewnętrzną mądrość”
„Ufam swojej intuicji”
„Wszystkie odpowiedzi znajdują się we mnie”
będą wspaniałym narzędziem ku balansowaniu tejże czakry. Aromaterapia poprzez takie zapachy jak fiołek, jaśmin, szałwia, słodkie migdały, melisa spowodują, iż będzie nam łatwiej połączyć się z czakrą trzeciego oka. W trakcie aromaterapii można również wykonywać masaż miejsca, gdzie znajduje się owa czakra, a więc tuż nad brwiami, w środkowe części czoła. Rozgrzej intensywnie dłonie pocierając jedna o drugą, a następnie złącz palec wskazujący oraz środkowy i masuj opuszkami palców owo miejsce. Co ważne: zawsze zgodnie z kierunkiem ruchu wskazówek zegara. Spowoduje to pobudzenie energii w czakrze trzeciego oka. Ruch odwrotny energię wycofuje, uspokaja.
Tęcza, którą zobaczyła Dziewczyna z opowiadania na początku artykułu była podsumowaniem jej pracy ze wszystkimi czakrami począwszy od czakry korzenia, a skończywszy na czakrze trzeciego oka. Tylko wtedy mogła się jej ukazać, gdy poczuła się bezpieczna w sobie samej, a także w tym co wokół niej. Bez tego mądrość byłaby dla niej niezrozumiała. Zobaczyć kolory tęczy może tylko ten, kto zrozumiał wcześniej czym jest kolor. Każdy niesie ze sobą przesłanie i związany jest z konkretnym wydarzeniem naszego życia. Warto wrócić do zdarzeń z przeszłości i spróbować nadać im intuicyjnie kolor. Ciekawe jest połączenie czakr z wiekiem człowieka. W niektórych wschodnich tradycjach duchowych mówi się o cyklu rozwoju i ewolucji czakr. Cykle te następują co 7 lat. Uważa się, że w miarę jak jednostka rozwija się na swojej ścieżce duchowej, czakry otwierają się i stają się bardziej aktywne, co prowadzi do zwiększonego wzrostu duchowego i świadomości. Istnieją różne teorie na temat poszczególnych etapów ewolucji czakr i dokładnej liczby istniejących etapów. Ogólnie uważa się, że w miarę ewolucji czakry stają się bardziej wyrafinowane i zdolne do przetwarzania wyższych poziomów energii. Prowadzi to do wzrostu duchowego i osobistego rozwoju, a także do lepszego samopoczucia fizycznego i emocjonalnego:
Czakra korzenia – 0-8 lat (reprezentuje naturalne siły witalne i życiowe, zaspokojenie potrzeb fizjologicznych, przetrwanie)
Czakra sakralna – 8-14 lat (sfery intymne, pierwotne emocje, pasje)
Czakra splotu słonecznego – 14-21 lat (emocjonalność, siła woli, podejmowanie kluczowych decyzji, samorealizacja)
Czakra serca – 21-28 lat (miłość, współczucie, akceptacja)
Czakra gardła – 28-35 lat (komunikacja, wyrażanie siebie)
Czakra trzeciego oka – 35 – 42 lat (osobowość, świadomość)
Czakra korony – 42-49 lat (duchowość, połączenie z wyższą energią)
A co dalej? – zapytasz… Cykl rozpoczyna się od początku i czakra podstawy znów zaczyna stawać się bardziej wyrafinowana, jednak w zupełnie innym wymiarze niż ta, która była aktywna gdy byłaś, byłeś dzieckiem.
Czakra korony – gdy wszystkie kolory stają się światłością
Kolor fioletowy, świetlisty biały lub złoty to kolor czakry korony. Czakra, która odpowiada za naszą wewnętrzną mądrość, poczucie bycia częścią świata, który nas otacza. Jednością z tym wszystkim, w którym bierzemy udział w trakcie naszego istnienia na Ziemi. Jasność, świetlistość, która jest atrybutem tej czakry stanowi punkt, do którego w naszym życiu powinniśmy zmierzać i kierować nasze kroki już od zaistnienia w łonie naszej mamy. I niech nie zmyli nas fakt, że początkowo dzieje się to nieświadomie. Dzieci mają w sobie najmniej skażoną mądrość życiową, która jak igła kompasu kieruje się automatycznie w kierunku tej światłości. Obserwując dzieci powinniśmy uczyć się od nich i zarazem przypominać sobie o tym, co zagubiliśmy w trakcie naszego życia.
Czakra korony odpowiedzialna jest za poczucie sensu istnienia. Na tym etapie zanika potrzeba zadawania pytań: po co istnieję, jaki jest cel mojego życia, gdzie znajdę odpowiedzi na wszystkie moje pytania. Na tym etapie jesteśmy tą wiedzą, za którą podąża spokój i towarzyszące mu szczęście.
Zbalansowana czakra korony istnieje u osób posiadających głębokie życie duchowe. Duchowość ta nie jest powierzchowna i zazwyczaj nie widać jej na zewnątrz. Nie obnosi się i nie wywyższa nad innymi, bowiem podąża za nią głęboka pokora. To głębokie połączenie z Siłą, która tworzy, uczestniczy, towarzyszy, prowadzi, czuwa nad wszystkim co zostało, jest i zostanie dokonane.
Od zawsze ludzkość wyczuwała wokół siebie jakąś Energię, która towarzyszyła jej w życiu i miała wpływ na nie wpływ. Chcąc zbliżyć Ją do siebie i zrozumieć nadawała Jej nazwy, tworzyła swoistą kulturę wokół tego, co w jakiś sposób oswoiła. Każde plemię miało swoje bóstwa, które związane były bardzo często z naturą. Rozwój duchowości przełożył się na rozwój religii, które tak naprawdę łączy jedno – wiara poparta poczuciem, że istnieje coś więcej, niż my, ludzie, którzy zmagamy się z większymi bądź mniejszymi trudnościami w życiu. Obcowanie z tą Siłą wprowadza w nasze życie harmonię i balans.
Aby móc czerpać moc i siłę z czakry korony musimy przejść drogę, podczas której będziemy oczyszczać wszystko to, co nam nie służy począwszy od przywracania poczucia bezpieczeństwa, poprzez odkrycie w sobie istoty miłości, aż do uwrażliwienia się na wskazówki, drogowskazy, które stawia nam na naszej drodze Los, Siła, Bóg. A każdy z nas ma prawo nazwać tę Siłę na swój własny sposób. Wartość, która wyznacza Jej istnieje jest jedna – miłość. I ta kwestia pozostaje bezdyskusyjna.
Jak każdą czakrę możemy i tę wspierać w różny sposób potęgując równocześnie pracę innych czakr. Tak jak w przypadku poprzednich czakr praktyka jogi, medytacja, praca z dźwiękiem ( fantastyczna do tego okazja to udział w koncertach mis, gongów i instrumentów, podczas których możemy poprzez wizualizację odbywać w swojej wyobraźni podróże do zakamarków swojej duszy, w której siedzibę ma nasza wewnętrzna mądrość). Praca z afirmacjami i ostukiwanie punktów meridianowych pozwala pracować nad naszym układem nerwowym, a przede wszystkim szyszynki oraz górnych części mózgu. Polecam zapoznać się z obszarem naszej anatomii subtelnej, pojęciem meridianów i zasadami krążenia energii w naszym ciele. Odnajdziemy tam wiele ciekawych narzędzi, które pomogą nam również zrozumieć nasze ciało i nas samych.
Jednym z ćwiczeń, które mogę polecić to delikatne uderzanie o siebie zewnętrznych krawędzi dłoni o siebie (poniżej nasady ostatniego palca) i powtarzanie afirmacji:
„ Czuwa nade mną wyższa Siła/Jaźń/Mądrość/Bóg/Inteligencja”
„Moje życie ma sens i znaczenie”
„Jest we mnie mądrość, która prowadzi mnie co dzień”
Kamienie, które współpracują z czakrą korony to ametyst, kryształ górski, diament. Otaczaj się kolorem fioletowym lub białym, a zapach, który jest dedykowany dla tej czakry to kadzidłowiec, paczuli, palisander, lawenda. Zauważmy, że nie bez powodu w trakcie obrzędów mszy używa się do okadzania ołtarza mieszanki ziół właśnie z kadzidłowcem.
Myśląc o dążeniu do zbalansowania czakry korony przede wszystkim otwórzmy się na duchowość, która sięga naszych głębokich korzeni, a mądra religijność może nam w tym pomóc. Religijność ta powinna być jednak wsparciem duchowości, a nie narzędziem zniewolenia.
…
Wydawać by się mogło, że to za dużo. Że cała ta filozofia jest przeznaczona dla uczonych, ludzi oświeconych, tych, którzy doświadczyli olśnienia i porzucili wszystko, by oddawać się kontemplacji na pustyni, w jaskini, czy też na końcu świata. Tak naprawdę jednak istnieje ona właśnie dla nas, tych, którzy szukają spokoju, pomocy w tym co nas dręczy, co powoduje ból codzienności. Dla tych, którzy poczuli, że można inaczej żyć i zaczęli poszukiwać narzędzi, które pomogą im odnaleźć siebie i zrozumieć, którą drogą mają podążać. To jedna z wielu różnych dróg, które istnieją na świecie. Ale może właśnie to ona zaprowadzi Cię tam, gdzie Twoje przeznaczenie?
Ewa Sikora